Opóźnienia wynikają nie tyle z samej logistyki (która kuleje przez przeładowane porty, co nie jest winą producenta, a samo Audi AG nie ma wpływu na to zjawisko), a z tego, że samochody przechodzą podwójną kontrolę jakości. Te auta czekają na usprawnienia w Emden i absolutnie nikt nie wie, kiedy dane auto opuści port. Podobny scenariusz miał miejsce na początku produkcji Q5, które właśnie schodzi z rynku. Dealerów można zostawić w spokoju, bo są między młotem a kowadłem. Podobnie importer nie ma mocy sprawczej; wręcz skieruje sprawę do dealera, który będzie musiał odpowiedzieć klientowi to, co już usłyszał.